„Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę” (Rdz 1, 27) jako przyczynę materialną państwa.
Boski Kreator dokonał aktu stworzenia człowieka jako mężczyzny i człowieka jako kobiety z nicości, tzn. Bóg podarował każdemu jego podmiot osobowy wraz z materialnym ciałem, duszą i duchem. W duchu ludzkim Bóg umieścił rozum, pamięć duchową i wolną wolę duchową, aby człowiek był zdolny do poznania i myślenia, zapamiętywania i miłowania, co jest konieczne do utworzenia własnego państwa jako instytucji mającej na celu takie uporządkowanie życia ludzkiego, aby ono było godne nie tylko samego człowieka jako nietykalnej bytowości, lecz nade wszystko, aby było godne Boga Stworzyciela.
Materialność i duchowość człowieka stanowią podstawy do zrealizowania kształtu życia w państwie „na obraz Boży”. Skoro każdy człowiek nie jest produktem ewolucyjnego rozwoju materii jako materii, lecz Osobowy Bóg Biblii powołał go do istnienia swoim „słowem” („Bóg rzekł” — Rdz 1, 26) i „na swój obraz”, to najważniejszą misją człowieka na ziemi jest pozostać i rozwinąć się jako „obraz Boży”, mówiąc za świętym Augustynem, wielkim uczonym chrześcijańskim, w „państwie ziemskim” („civitas terrena”) jako instytucji przygotowującej każdego człowieka w porządku natury do przejścia do „państwa Bożego” („civitas Dei”) w sensie „Królestwa Niebieskiego” jako wiecznego.
Tenże Pan Bóg jest zatem najwyższą Miarą zarówno materii człowieka, a tym samym materii państwa, jak też i najwyższą Miarą ducha i duszy ludzkiej, czyli formy człowieka, a tym samym i formy państwa w postaci prawa i władzy, o czym m. in. pisze św. Apostoł Paweł, a przed nim w metafizyce greckiej: Platon i Arystoteles.
Po stworzeniu ludzi „Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: »Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi«” (Rdz 1, 28).
Prawe i sprawiedliwe państwo jako państwo jest realnie możliwe, ponieważ jest ono, formalnie patrząc, tj. od strony genezy prawa i władzy, bezpośrednio pochodzenia Boskiego. Tymi słowami Księgi Rodzaju Pan Bóg realnie przekazał pewną przestrzeń swojej Boskiej władzy ludziom, aby „panowali” nad narodami i światem. Powstanie państwa jako instytucji stało się z ustanowienia władzy przez Boga objawionego w Chrystusie możliwe. Tak też dzieje się z każdym aktem wyborów naszych władz państwowych, samorządowych i pozostałych np. w Polsce, że ludzie stanowią przyczynę materialną wskazania na kandydatów, natomiast Pan Bóg w Trójcy Świętej Jedyny osobiście przekazuje władzę w sensie formalnym, co zaakcentował święty Paweł Apostoł w słowach, iż „każda władza pochodzi od Boga”. Podobnie należy rozumieć Boskie pochodzenie władzy rodzicielskiej, nauczycielskiej i każdego innego typu.
Przez wiele wieków w starożytności i w średniowieczu tak rozumiano władzę, państwo i prawo jako formalnie bezpośrednio pochodzące od Boga. Dopiero reformacja niemiecka odcięła wprost umysły współczesnych pokoleń ludzkości od takiego rozumienia państwa i doprowadziła nie tylko do całkowitej relatywizacji tej prawdy o Boskim pochodzeniu wszelkiej władzy, prawa i państwa od Boga objawionego np. u protestanckiego myśliciela H. Grocjusza („prawo i państwo” nie są bezpośrednim dziełem Boga, chociaż oparte są na „Woli Boga” i jego „nakazie”, lecz są „dziełem człowieka i wynikają koniecznościowo z rozumnej natury człowieka”), lecz co więcej, wystąpiła z protestem przeciwko temu Bogu i dlatego państwo np. w pojęciu Hegla wstawiła w miejsce Boga chrześcijańskiego, co uprzyczynowiło socjalizm, komunizm, socjalizm rasistowski III Rzeszy Niemieckiej i obecny neokomunistyczny globalizm jako nie tylko odrzucenie państwa, prawa i wszelkiej władzy, lecz także Pana Boga jako Boga.
Kard. Joseph Ratzinger zauważa [diagnozując myślenie obecne — przyp. red.], że we współczesnej dobie „nie istnieje nic na górze”, tzn. żaden „Absolut”, ponieważ według niego nie istnieją „kierunki” rozumienia prawa i państwa oparte na „prawdziwych kryteriach”, lecz „na naszych decyzjach”, jak np. u Benthama, a ostatecznie na „użyteczności”. […]
Wniosek jest bardzo prosty: władza pojęta po Bożemu prowadzi do dobrobytu wszelkiego rodzaju — ostatecznie do wiecznego dobrobytu, a nie do śmierci, jak czynią to reprezentanci różnych ideologii, odcinający współczesne państwa i ich prawodawstwa od Boga Starego i Nowego Testamentu. […]
Pan Bóg Biblii jako Prawo Wieczne i zarazem Najwyższy Prawodawca [jest] Stwórcą prawa naturalnego w sumieniu każdego człowieka, także nieochrzczonego: „… ci, którzy Prawo wypełniają, będą usprawiedliwieni. Bo gdy poganie, którzy Prawa nie mają, idąc za naturą, czynią to, co Prawo nakazuje, chociaż Prawa nie mają, sami dla siebie są Prawem. Wykazują oni, że treść Prawa wypisana jest w ich sercach” (Rz 2, 13–15).
Sokrates wraz z Platonem i Arystotelesem są pierwszymi uczonymi w dziejach nauki o państwie i prawie, którzy w sposób systemowy poznali „Boga” jako ostateczną rację „prawa” i „państwa”. Tę trafną tezę potwierdziło i rozwinęło Objawienie chrześcijańskie, zapisane przez Apostoła pogan w Liście do Rzymian, w którym św. Paweł stwierdza, iż „treść Prawa wypisana jest w ich [wszystkich ludzi] sercach”. Bóg Stwórca w akcie stworzenia człowieka podarował mu i dosłownie „wpisał” w jego sumienie, tzn. w rozum praktyczny, odpowiedzialny ład prawno-moralny w człowieku oraz względem innych: Boga, anioła i każdego drugiego człowieka jako „bliźniego”, który słusznie nazywamy prawem naturalnym.